#25 Thinkodynamics vs. Statistical Mentalics
Fragment książki Douglasa Hofstadtera I am a Strange Loop
Dlatego nie jest zaskoczeniem, że różne poziomy opisu mają różne sposoby zastosowania, i tak też streściłem swoją perspektywę tej prostej prawdy: Myślodynamika jest wyjaśniana przez statystyczną mentalikę, lub też: Statystyczna mentalika może zostać pominięta, gdy rozmawiamy na poziomie myślodynamiki.
Co mam na myśli używając tych dwóch nowych pojęć? To dosyć proste. Myślodynamika jest analogiczna do termodynamiki; zajmuje się wielkoskalowymi strukturami i schematami w mózgu, i nie odnosi się do mikroskopijnych wydarzeń, takich jak odpalanie się neuronów. Myślodynamika jest tym, co studiują psychologowie: jak ludzie dokonują wyborów, popełniają błędy, postrzegają wzorce, doświadczają wspomnień, itd. Dla kontrastu, mówiąc "mentalika" mam na myśli małoskalowe wydarzenia, które studiują neurologowie: jak neuroprzekaźniki przekraczają synapsy, jak grupy komórek wibrują synchronicznie, itd. A "statystyczna mentalika" oznacza uśrednione, zbiorowe zachowanie tych malutkich jednostek - innymi słowy, zachowanie dużej chmary jako całość, w odróżnieniu od małego szumu w jej wnętrzu.
Jednakże, jak stwierdził neurolog Sperry, nie ma w mózgu pojedynczego przeskoku wzwyż od podstawowych składników do całościowego zjawiska (jak ma to miejsce w przypadku gazu); raczej istnieje wiele stacji pośrednich w przejściu od mentaliki do myślodynamiki, a to oznacza, że szczególnie trudno jest nam dostrzec, lub nawet wyobrazić sobie, podstawowe, neuronowe wyjaśnienie dla wydarzeń takich jak to, dlaczego pewien profesor nauk kognitywnych zdecydował się odłożyć na półkę pewną książkę o mózgu, albo powstrzymał się od pacnięcia pewnej muchy, albo zaczął chichotać w czasie poważnej ceremonii, itd.
Ciśnienia codziennego życia zmuszają nas do mówienia o rzeczach na poziomie, na którym je bezpośrednio dostrzegamy. Nasze narządy zmysłowe, język i kultura domyślnie wyposażają nas w dostęp do tych poziomów. Od najwcześniejszego dzieciństwa podają nam na tacy koncepty takie, jak "mleko", "palec", "ściana", "komar", "użądlenie", "swędzenie", "pacnięcie", i tak dalej. Postrzegamy świat wg kryteriów tych właśnie pojęć, a nie pojęć takich jak "mieszek włosowy", "cytoplazma", "rybosom", "wiązanie peptydowe", czy "atom węgla". Możemy oczywiście nabyć takie pojęcia później, i niektórzy z nas opanowują je bardzo głęboko, ale nawet oni nie mogą zrezygnować z podanych na tacy uproszczeń, z którymi dorastaliśmy. Ogólnie, jesteśmy ofiarami makroskopowości, i nie możemy uciec z pułapki używania codziennych zwrotów do opisywania wydarzeń, których jesteśmy świadkami; które postrzegamy jako "rzeczywiste".
Komentarze
Prześlij komentarz