#4 Marmurek Hofstadtera i iluzja "ja"
Fragmenty książki "I am a Strange Loop"
Pewnego dnia, wiele lat temu, chciałem wyciągnąć koperty z listami z małego kartonowego pudełka leżącego na podłodze mojego biura i przełożyć je do szuflady. Podniosłem pudełko, wsadziłem rękę do środka i zacisnąłem dłoń wokół paczki kopert znajdującej się w środku, próbując je wyciągnąć. Ale nagle poczułem coś bardzo zaskakującego między moim kciukiem i palcami. Wydawałoby się - marmurkową kulkę (ang. marble) lewitującą w samym środku tego lichego pudełka!
Zajrzałem między koperty, szukając tej małej, gładkiej, kolorowej sfery. Bez rezultatu. Przewertowałem palcami koperty, wciąż nie mogąc jej znaleźć. Złapałem całą paczkę kopert, jak wcześniej, i znowu - realna jak nigdy! W końcu, wysypałem je z pudełka, tylko po to, by przekonać się, że każda z nich jest pusta. Gdzie zatem schowała się ta diabelska kulka?
Pewnie domyślacie się już, o co wtedy chodziło, ale mi zajęło to minutę lub dwie. Wreszcie, olśniło mnie, że nie było tam żadnej kulki, tylko było coś, co dawało wrażenie bycia kulką dla mojej ręki. Był to właśnie epifenomen, spowodowany faktem, że każda koperta była zaklejona przy użyciu małej warstwy papieru i odrobiny kleju. Niewinną konsekwencją tego pomysłu był fakt, że za każdym razem, kiedy ściskasz setkę podobnych kopert, a każda z nich jest precyzyjnie wyrównana względem kolejnej, nie możesz ścisnąć plomby mocniej, niż otaczający ją papier - opiera się naciskowi. Twardość, którą wyczuwasz opuszkami swoich palców, przedziwnie przypomina bardziej znaną twardość marmurkowej kulki.
Epifenomen, to inaczej zbiorowy (i wyglądający na jednorodny) rezultat wielu małych, często niedostrzegalnych i, być może, niespodziewanych wydarzeń. Innymi słowy, epifenomen można określić jako wielkoskalową iluzję stworzoną przez splot wielu maleńkich, niezaprzeczalnie realnych wydarzeń.
(...)
Przytoczyłem tę historyjkę, jako metaforę, która nadaje się do naszego niezaprzeczalnego uczucia, że coś "trwałego" lub "realnego" znajduje się w środku nas samych, potężne uczucie, które czyni zaimek "ja" nieodzownym i centralnym dla naszej egzystencji. Moja teza jest taka, że w mózgu dorosłego człowieka znajduje się pewnego typu abstrakcyjna struktura lub schemat, który odgrywa taką samą rolę jak precyzyjne ustawienie warstw papieru i zaschniętego kleju - abstrakcyjny wzór, który daje początek czemuś, co sprawia wrażenie bycia jaźnią.
Komentarze
Prześlij komentarz